ZNP
Oddział w Głogowie

Aktualności

Adres siedziby ZNP w Głogowie

Zarząd Oddziału
ZNP w Głogowie

Aleja Wolności 74 a
67-200 Głogów

tel./fax.: 76 834 25 98

Więcej w zakładce: Kontakt

Szkolna rewolucja wytnie poradnie?

2 lutego 2021

2.2.2021 Gazeta Wyborcza str. 8 Gazeta Wyborcza,

autor: Karolina Słowik

Rewolucji, którą zapowiada PiS, przyświeca hasło „edukacja dla wszystkich”. Tym razem celem są poradnie psychologiczno-pedagogiczne i szkoły specjalne. Czy sprawnie działający system przetrwa tę reformę?

Jeden psycholog na stu uczniów w każdej szkole. Włączanie uczniów z dysfunkcjami, zaburzeniami czy niepełnosprawnością do nauki w szkołach ogólnodostępnych. Zapewnianie im poczucia sprawczości, wpływu, poczucia odpowiedzialności za siebie i grupę. To cele rewolucji, którą szykuje szkolnictwu rząd PiS. Pracują nad nim resorty edukacji, zdrowia i rodziny. Wdrażana ma być od września 2022 r.

– Reforma na papierze wygląda sensownie. Ministerstwo dobrze przygotowało się merytorycznie i sprawia wrażenie, że zbliża nas do Europy Zachodniej – mówi dr Urszula Sajewicz-Radtke z Pracowni Testów Psychologicznych i Pedagogicznych w Gdańsku. Pod hasłem „Edukacja dla wszystkich” kryje się jednak projekt, który może zniszczyć działający od dekad system.

Składają się na niego funkcjonujące w każdym powiecie i gminie poradnie psychologiczno-pedagogiczne (PPP). Dzięki nim każde dziecko ma dostęp do wysoko wyspecjalizowanej pomocy – za darmo i blisko domu.

Reforma – znana na razie z ogólnych założeń – ma sprawić, że funkcje PPP przejmą podlegające samorządom centra dziecka i rodziny (CDR). Nie wiadomo, w jakim zakresie przejmą ich zadania i jak gęsta będzie ich sieć. – W dokumencie wszystko opisane jest lapidarnie – mówi Ewa Tatarska, szefowa związku zawodowego Rada Poradnictwa.

Kto zdiagnozuje dysleksję

Psycholodzy spekulują, że CDR-y wchłoną PPP. Większość pracowników poradni przejdzie natomiast do szkół, by realizować postulat jednego psychologa na sto dzieci. – Będziemy zbijać gorączkę, nie badając tego, co ją spowodowało – ocenia dr Sajewicz-Radtke. – Psycholog w każdej szkole to dobry pomysł. Ale nie takim kosztem.

Dlaczego specjalistom zależy na PPP? Dobra diagnoza to skomplikowany proces. – I duża odpowiedzialność – mówi Monika Kuc z poradni psychologiczno-pedagogicznej w Zielonce. – W poradni nad każdym dzieckiem z osobna pochyla się sześciu specjalistów. A rząd chce, by diagnozę stawiał psycholog w szkole na podstawie obserwacji umiejętności i poziomu rozwoju dziecka.

Jeśli specjaliści rozproszą się po szkołach (albo po odejściu z poradni w ogóle się w nich nie zatrudnią), znikną centra diagnostyczne. – Co wówczas z orzecznictwem? Czy dyskalkulia, dysortografia, ADHD będą wciąż opiniowane? – pyta Ewa Tatarska.

Dr Sajewicz-Radtke spodziewa się, że rodzice będą musieli prywatnie szukać pomocy ekspertów i płacić za nią z własnej kieszeni. – Dysleksja, z którą zmaga się 13 proc. dzieci, nie będzie rozpoznawana. To samo z ADHD czy np. opóźnieniem rozwoju mowy. Fachowa, wysoko specjalistyczna diagnostyka, która teraz jest dostępna dla wszystkich właściwie za darmo i działa blisko dzieci, w każdej gminie, nie tylko w dużych ośrodkach, będzie im po prostu odebrana – przewiduje.

Szkoły specjalne do likwidacji?

Zagadką pozostaje los szkół specjalnych. Wiceminister edukacji i nauki Marzena Machałek zarzeka się, że nie będą likwidowane. „MEN, widząc zmiany zachodzące w systemie oświaty, w tym malejącą liczbę osób w placówkach specjalnych, by nie dopuścić do zamykania tych placówek z braku uczniów, chce zaproponować im nową rolę, polegającą na wspieraniu placówek ogólnodostępnych w realizacji edukacji dla wszystkich” – zapewniała w listopadowej odpowiedzi na interpelację poselską autorstwa posłów opozycji.

Ale na czym to wsparcie ma polegać? Nie wiadomo. Przedstawiciele środowiska nie wiedzą nawet, czy szkoły specjalne przyjmować będą jakiekolwiek dzieci. Zastanawiają się, czy dzieci z głęboką niepełnosprawnością również będą funkcjonować w szkołach ogólnodostępnych.

– Plan rządu jest taki, by uczniów niepełnosprawnych włączać do szkół ogólnodostępnych. Brzmi świetnie. Ale jak to zrobić? Bez sal do rehabilitacji, bez pracowni do zajęć specjalistycznych i praktycznych, bez wind? Na własne oczy widziałam niedawno, jak woźny nosił dzieci z niepełnosprawnością na rękach z piętra na piętro – mówi dr Urszula Sajewicz-Radtke.

Problem dotyczy nie tylko dzieci na wózkach. – Chciałabym wiedzieć, jaką ofertę ministerstwo przygotowało dla uczniów z głęboką i umiarkowaną niepełnosprawnością w szkole ogólnodostępnej – zastanawia się Monika Kuc. I przypomina, że przy niektórych zaburzeniach dzieci źle się czują w dużej grupie. Dobrze funkcjonują natomiast w tworzonych w szkołach specjalnych klasach kilkuosobowych.

Monika Kuc przyznaje, że kształcenie specjalne jest kosztowne: – To małe grupy, wysoko wykwalifikowani specjaliści. Ale takie są koszty naszej cywilizacji – mówi.

Łódzki okręg Związku Nauczycielstwa Polskiego opublikował stanowisko, w którym pisze: „Rzeczywistym celem proponowanych przez MEiN zmian są oszczędności w wydatkach państwa na oświatę”. Obawiają się, że reforma doprowadzi do likwidacji szkół specjalnych, pracownicy PPP – jako szkolni pedagodzy i psycholodzy – zostaną pozbawieni statusu nauczyciela i przywilejów wynikających z karty, a likwidacja systemu opiniowania i orzecznictwa pozbawi część dzieci diagnozy, a przez to także ulg i innych świadczeń.

MEiN nie pyta praktyków o zdanie

Wielu obaw by nie było, gdyby ministerstwo zapytało praktyków o zdanie. – Jestem zła i jest mi smutno, że takiego rewolucyjnego planu nie konsultuje się z nami. Przez dwa lata pytałam o efekty pracy zespołu ds. dzieci o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Otrzymywałam odpowiedź, że to jeszcze poufne. Od listopada próbuję się umówić na rozmowę w resorcie edukacji – bezskutecznie. Na żadne z naszych pism nie otrzymałam odpowiedzi. Jedyne konsultacje, w których możemy uczestniczyć, to organizowane przez MEN konferencje online z aktywnym czatem. Ale na nasze merytoryczne pytania nikt nie odpowiada – opisuje Tatarska.

Praktycy zwracają też uwagę na kluczową sprawę: edukacja włączająca, do której dąży rząd, jest w Polsce faktem od wielu lat. – Mamy szkoły i przedszkola z oddziałami integracyjnymi, mamy szkoły integracyjne. 70 proc. uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych uczy się w ogólnodostępnych szkołach. A w szkołach specjalnych – 30. To najwyższe wskaźniki edukacji włączającej w Europie – mówi Ewa Tatarska.

Ewenementem jest też gęsta sieć poradni – wysoko wyspecjalizowanych placówek. – I teraz, kiedy dzieci wracają do szkoły po rocznej przerwie, po tak długiej izolacji, rząd szykuje rewolucję. Dzieci z małych miejscowości mogą zostać całkowicie pozbawione naszej pomocy – zwraca uwagę dr Urszula Sajewicz-Radtke.

Na nasze pytania o przyszłość poradni MEiN nie odpowiedziało.